Dar dla Parafii pw. Świętej Kingi
Niezwykły dar, którym są 20 głosowe organy piszczałkowe, parafia pw. Św. Kingi otrzymała aż z Antwerpii. Jedna z polskich swiątyń pw. Św. Lamberta, która powstała pod koniec XIX wieku, przeznaczona jest do wyburzenia. To skutek coraz mniejszej liczby wiernych i pieniędzy na jej utrzymanie. Tamtejsza rada parafialna stara się ocalić niektóre rzeczy z wnętrza. Cała historia rozpoczęła się rok temu, kiedy Magdalena Celińska, organistka w parafii św. Kingi, otrzymała telefon od znajomego z Janowa Lubelskiego, że jedna z polskich parafii w Belgii chce oddać instrument będący na wyposażeniu kościoła. Dzięki zgodzie parafii i zgodzie belgijskich władz, organy trafiły do Świdnika.
W 1962 roku organy zbudował Gerard D`Hondt. Drewniane elementy wykonane są z mahoniu, dębu i sosny, a większość piszczałek z cyny, co dobrze wpływa na jakość dźwięku. Najdłuższa ma 5,4 metra. Organy kosztowały 70 tys. euro. Dzisiaj ich wartość można oszacować na około 100 tys. zł. Zrobienie nowych wyniosłoby około 2 mln zł. Wymiarowo idealnie pasują do chóru w naszym kościele – opowiada Magdalena Celińska.
Świdnicka ekipa w Antwerpii rozmontowała organy. Instrument z Antwerpii nie jest zniszczony, bo wszystkie usterki naprawiane były na bieżąco, ale wymaga renowacji.
Rozłożone na kilkaset elementów i spakowane w kilkanaście kartonowych pudeł, organy są sukcesywnie montowane. Za kilka miesięcy będą cieszyły oczy i uszy parafian oraz gości, którzy odwiedzą kościół przy ul. Klonowej.
Z Antwerpii przywiezione zostały także ornaty oraz chorągiew chóru parafialnego, mająca 115 lat, haftowana na jedwabiu. To cenne pamiątki.
– Serdecznie dziękujemy państwu Małgorzacie i Robertowi Butrymom, którzy działają we Wspólnocie Miłosierdzia w Antwerpii; ojcu Marcinowi Derdziukowi, który pilotował sprawę, organmistrzowi z Lublina panu Andrzejowi Madejowi, a także Stowarzyszeniu Świętej Kingi, szczególnie prezes Agnieszce Durakiewicz, firmie transportowej pana Sebastiana Grabicza oraz wszystkim, którzy pomogli w tych działaniach – dodaje ks. Z. Kiszowara. (aw)
fot. A. Madej, Głos Świdnika












